Tegna według Misi, czyli sweter obieżyświat

Nawet nie wiecie, jak cieszę się, mogąc opublikować ten post, w którym główną rolę odgrywa moja wersja swetra Tegna według projektu Caitlin Hunter. Nie było sprawą oczywistą, czy uda mi się: a) ogarnąć ten wzór, b) zdobyć się na wyżyny cierpliwości i samozaparcia by ukończyć cały projekt. Wspominałam, że Tegna, która przemierzyła ze mną tysiące kilometrów w ciągu minionych miesięcy, to pierwszy sweter, jaki w życiu wydziergałam? Nie? No cóż, zatem już wiecie 😉

Jak dziergać, to na bogato – mawiają. Jak się porywać, to tylko z drutami na słońce (ok., obie sentencje mogą w oryginale brzmieć trochę inaczej, ale kto dziewiarce zabroni…). Mniej więcej tak mogę jednakże opisać moją przygodę ze swetrem Tegna, w którym zakochałam się od pierwszego wejrzenia i do dziergania którego namówiła mnie Iza (a później ratowała na odległość z drutowej opresji). Jej przepiękna wersja Tegny pojawiła się na blogu całkiem niedawno (jeśli jakimś cudem nie widzieliście – zerknijcie tutaj), teraz nareszcie mogę Wam przedstawić moje wypociny (czasem dosłownie, ale o tym za wierszy kilka).

Cóż, całkowity przypadek sprawił, że pierwszy motek wełny na tenże projekt kupiłam niemal dokładnie rok temu (z zupełnie innym przeznaczeniem oczywiście), a jego kolorystyka to jesień namalowana na merynosie. A propos, dziergałyście kiedyś wełniane swetry latem? Ciekawe doświadczenie zwłaszcza, jeśli robi się to na południu Hiszpanii (temperatura 40+) lub na Bałkanach (już tylko 30+), przeważnie będąc odzianym w coś pomiędzy strojem kąpielowym a zestawem do ćwiczenia z Chodzią. Moja Tegna przemierzyła ze mną kawał świata, od Sewilli (tam powstała większa część swetra), przez Albanię i Chorwację, a kończąc (ją) gdzieś pod Balatonem na Węgrzech.  Teraz, po zblokowaniu (już w Gdańsku;) chciałabym przedstawić Wam etapy jej powstawania wraz z końcowym efektem.

Całość wykonana ze 100% wełny merynosa Malabrigo Mechita (kolor 121 Marte; o farbowanie lepiej nie pytać – w przypadku tej firmy kolory to czysta loteria). Na sweter w rozmiarze M zmodyfikowany o dodane przeze mnie długie rękawy (zamiast krótkich w oryginale) zużyłam niemal całe 3 motki, zostało dosłownie kilka metrów. Użyłam drutów 3.0 mm (najukochańszych drewnianych Symfonie Knit Pro).

Zostawiam Wam mój pierwszy w życiu sweter Tegna do oceny i z ekscytacją czekam Waszych reakcji i opinii!

Wzór tego swetra dostępny jest na ravelry tutaj.

P.S.Co jeszcze mogę dodać? Tylko jedno – jeśli marzy Wam się ten (lub podobny) projekt, a boicie się, że nie podłacie, bo to zbyt wysokie progi dla Waszych dziewiarskich umiejętności – nic bardziej mylnego! Koleżanki po fachu, youtube i dużo cierpliwości wystarczą, by wydziergać np. Tegnę.

2 Comment

  1. KASIA says: Odpowiedz

    Cudny ten sweterek chyba sorobuję go wykonać duże wyzwanie ale…..

    1. Misia says: Odpowiedz

      Dziękuję 🙂
      Kasiu, nie martw się – na pewno podołasz! To był mój pierwszy sweter, a jakoś się zrobił 😉 w razie czego służę pomocą 🙂

Dodaj komentarz