Dzisiejszy tekst nie ma na celu przedstawienia kolejnej gotowej robótki. Wprost przeciwnie – podzielę się z Wami wrażeniami z mojego nowego ulubionego zajęcia, do którego wystarczy szydełko, taśma bawełniana i dużo wolnego czasu.
Od dawna marzyłam, żeby móc powiedzieć: umiem robić na szydełku.
I co?
UMIEM!
Szydełko już mi nie straszne!
(kolejna rzecz z listy „DO ZROBIENIA W TYM ROKU” odhaczona)
Jak to się stało?
W zasadzie dwie godziny intensywnie kreatywnych warsztatów z naszą ulubioną Prullą, poprzedzonych krótkim instruktarzem u mojej Teściowej wystarczyły, aby taki, dotychczas szydełkowy „tuz” jak ja, nie rozróżniający oczka od słupka, zaczął szydełkować dywany i kosze, w porywach nawet do puf!
Najtrudniejszy pierwszy krok. Ktoś raczył to zaśpiewać, a ja pozwalam sobie zgodzić się z tym zdaniem. Moja warsztatowa przygoda z szydełkiem również miała ciężki początek. Pół godziny spędziłam, kombinując i głowiąc się…jakie kolory taśmy bawełnianej wybrać. Tak, to był ten pierwszy krok. Wiecie, bycie kobietą zobowiązuje – rozróżnianie zbyt dużej ilości kolorów skutkuje bowiem dramatycznym obniżeniem zdolności podejmowania decyzji w tej kwestii.
Kiedy macie już taśmę o tej właściwej barwie, reszta to pikuś.
- Jakieś 10 minut główkowania, jak zrobić ruchomy supełek. I zezowania, jak robią to inni. Całe szczęście, dobrych dusz w około nie brakowało i jedna z nich zapewniła „geniuszowi” (ta mina mówi wszystko) indywidualny instruktaż.
Pełne skupienie…
- Ogarnięcie, w jaki sposób przejść od pierwszego oczka do – wybaczcie profesjonalną inaczej terminologię – szeregu oczek układających się w koło. Kolejny banał, którego nauczenie się z pomocą youtube’owych filmików zajęłoby mi prawdopodobnie trzy dni i trzy noce.
Kółeczko – done!
- I dalej, robienie w kółko. Czysty fun. Serio. Nie miałam pojęcia, że mogę robić w kółko (w dodatku to samo) i uzyskiwać zupełnie różne efekty końcowe!
Dobrze?
…
Dobrze!
- Tym sposobem nauczyłam się, w teorii przynajmniej, jak zrobić a) dywan, b) kosze, koszyczki i torby, c) pufy.
Dywan in progress
Czasu na włóczenie mam co prawda ostatnio tyle, co kot napłakał, jednak w wolnych (nano)sekundach chwytam moją zieloną rolkę Zpagetti i robię: koszyk – i go pruję; dywan – i pruję; koszyk w innym stylu – i, uwaga – będzie zaskoczenie, znowu pruję. Najprawdopodobniej bowiem, dopadł mnie syndrom, że tak powiem: pustego motka (sprzężony z pustym kontem bankowym). Nie daj losie, ostatecznie zakończę robótkę i co będę później dziergać? (nic to, że z szafy woła do mnie ze 20 motków włóczki, które jednak nie wpisują się w moją fazę na szydełkowanie z bawełnianych sznurków). A tak, z jednej rolki tyle radości! Chyba tylko koty rozwijające rolkę papieru toaletowego cieszyłyby się bardziej, niż ja ze swojej taśmy.
Kontynuuję więc robienie – nie robienie kolejnych rzeczy, szydełko pozostaje w ciągłym ruchu. Doszło wręcz do tego, że noszę w torebce dwa szydełka, ale długopisu – żadnego.
Kiedyś zapewne się tym znudzę, a wtedy na blogu pojawi się wpis o intrygującym tytule (strzelam, co wymusi na mnie SEO): „Okrągły dywan na szydełku w kolorach wiosny”.
Pozwólcie mi jeszcze trochę pocieszyć się moją zieloną taśmą, a tymczasem zamieszczam kilka zdjęć tego, co udało mi się dotychczas zrobić. I rozpruć.
Miała być miska…
Wyszedł koszyk na włóczki!
W temacie zbliżających się świąt – mały koszyczek. Oczywiście, nieskończony!
Możecie być pewni, że już niebawem na blogu pojawią się kolejne posty związane z szydełkowaniem. W zanadrzu mam. m.in. zestaw wielofunkcyjnych koszyczków, które zrobiłam niedawno na prezent…Zdradzę tyle: wyszły lepiej, niż sobie wyobrażałam!
Czy ktoś z Was próbował robić coś z grubej taśmy lub bawełnianego sznurka na szydełku? Jeśli tak, podzielcie się zdjęciami w komentarzach! Każda dobra rada dla początkującego szydełkowca (ha ha) będzie również mile widziana!
Buziaczki,
Misia
Świetny ten koszyczek. Ja niestety nie mam cierpliwości do szydełka, a bardzo żałuję, bo czasem można stworzyć coś niesamowitego – co z resztą widać na zdjęciu. 🙂
dziękuję!
i mimo braku cierpliwości, namawiam do spróbowania – jak się załapie bakcyla, to człowiek zapomina, że nie jest cierpliwy;)
BRAWA dla tej Pani !
Dzięki!
Mnie swego czasu babcia uczyła szydełkować. Niestety nie mam do takich prac zbyt dużej cierpliwości. Podziwiam za to innych za wytrwałość.
Szydełkowanie uwielbiam:) A rzeczy, które powstały na szydełku kocham:) Sznurek i spaghetti to tworzywa idealne:) Koszyczek cudowny, moja córeczka by oszalała na jego punkcie…muszę zatem to przemyśleć:)
namawiamy i czekamy na fotorelację!
Świetnie to wygląda! Nie jestem co prawda fanką szydełkowania, od wszelkich drutów, igieł czy nici zazwyczaj staram się trzymać z daleka, ale jak patrzę na to, jakie są cudowne kolory niektórych taśm, to aż mam ochotę spróbować. Już widzę w moim mieszkaniu takie stylowe dywaniki i narzuty. 🙂
Na razie z braku funduszy, projekt będzie musiał zaczekać, ale zapisuję do inpiracji. Może się kiedyś doczeka 😀
dziękuję! i namawiam do spróbowania, a im piękniejszy kolor włóczki/taśmy/sznurka, tym chętniej się za to zabrać!
Pięknie to wygląda! Najbardziej podoba mi się koszyczek. Ja niestety nie mam zdolności manualnych.
dziękuję!
co za talent 🙂
dzięki:) i namawiam do spróbowania!
Rewelacyjny koszyczek 🙂 Podzielicie się przepisem na wydzierganie go? Ostatnio wyposażyłam się w szydełko i jestem głodna inspiracji 🙂 Pozdrawiam!
jasne, niebawem zamieszczę na blogu przepis na taki koszyczek 🙂
Koszyk świetny, idealny na Wielkanoc, może kiedyś w wolnym czasie sama nauczę się szydełkować 😀
dziękuję i zachęcam!
fajne, ale ja nie mam do takich rzeczy cierpliwości
Świetnie wyszedł ten koszyczek! Ja z włóczki zpagetti zrobiłam poszewkę i mam ochotę zrobić dywanik. Szydełko świetnie relaksuje 🙂
dziękuję 🙂 zapraszamy do podzielenia się zdjęciami swoich prac!
Szczerze podziwiam 🙂 Ja jestem totalnym beztalenciem jesli chodzi o tego typu robotki reczne
dziękuję 🙂 namawiam do spróbowania, nie taki diabeł straszny..;)
O matko wygląda to super. Na początku myślałam, że to się plecie palcami i już miałam się napalić xD
Ale może mamusi pokażę, ona ma talenty do takich dziergań i by mi sprezentowała jakieś cudo (:
palcami też można 🙂
Lubie szydelko, ale mam nieodparte wrazenie ze zawsze przybywa wolniej niz na drutach
w przypadku bawełnianych sznurków/taśm robótki przybywa w mgnieniu oka!
Ostatnio prawie nie rozstaję się z szydełkiem – zwykle robiłam jakieś drobiazgi, bransoletki czy kolczyki-kule, ale zaszalałam i z czymś większym – właśnie z takich grubszych, bawełnianych sznurków (a raczej włóczki z pociętych, starych t-shirtów!). Udało mi się, po wielu spruwaniach, załamywania rąk i zaczynania od nowa, zrobić dla mojego kota kolorowe legowisko (http://adzik-tworzy.blogspot.com/2016/03/kocie-legowisko-nr2.html). W planach mam jeszcze koszyki i koszyczki, żeby utrzymać dzięki nim jako taki porządek w domu 🙂
wspaniały pomysł! rozumiem, że kot zadowolony:)
Kociak sie cieszy (mam nadzieję, że za szybko nie wyrośnie z legowiska!), a teraz mogę pomyśleć o wyszydełkowaniu czegoś dla siebie. Już mam „skrojony” kolejny t-shirt, włóczka z odzysku już czeka. 😀
Ale super!! Coś dla mnie!!
cieszę się, że Ci się podoba:) niebawem kolejna odsłona przygód z taśmą bawełnianą i szydełkiem, więc zapraszam do kolejnych odwiedzin:)
Kiedyś szydełkowałam godzinami, robiłam kiecki, swetry i firanki…. ale to były dawne czasy.. Serdeczności od Katarzyny.